- Rozważania różańcowe
- Modlitwy uwielbienia, prośby, dziękczynienia
- Refleksje
- Wiersze
- Świadectwa
- O rekolekcjach

Świadectwa
Chciałam napisać parę zdań odnośnie Dnia Skupienia, które miało miejsce u s. Józefitek we Wrocławiu w dniach 9-11 listopada, a w którym miałam przyjemność uczestniczyć. Cieszę się, że w końcu znalazłam w sobie tyle siły, by pojechać, bo długo rozważałam tą decyzję w swoim sercu – przerażała mnie SZALONA odległość, którą musiałam pokonać wiele godzin spędzonych w pociągu i te przesiadki. Kiedy zdecydowałam się, że jednak pojadę do Wrocławia moje serce przepełniła wszechogarniająca radość. Parę dni przed wyjazdem na dzień Skupienia byłam pełna energii i entuzjazmu moje serce krzyczało z radości " Jestem już gotowa – jadę do Wrocławia " nie mogłam doczekać się już piątku, aż pojadę, a z drugiej strony odczuwałam mnóstwo lęku wątpliwości typu " a co będzie jeśli nie zdążę się przesiąść, albo wsiądę nie w ten pociąg i zamiast we Wrocławiu znajdę się np. w Zakopanym? ". Teraz wiem, że te moje wszystkie lęki były niepotrzebne ponieważ Pan Bóg dał mi odczuć w tym czasie swoją opiekę nade mną, swoje czułe i delikatne prowadzenie. Nie przeszkadzało mi to, że mam do pokonania 500 km oraz, że nie jedzie nikt z moich znajomych. Cieszyłam się, że będę mogła zobaczyć się z niektórymi osobami z Barki, ale czułam, że będzie to też okazja do otworzenia się na nowe znajomości. Jechałam tam z chęcią i pragnieniem spotkania ludzi, którzy czują i wierzą podobnie jak ja, że Jezus jest Panem i pragnął Go chwalić. Wiedziałam, że Ci młodzi ludzie przychodzą na te skupienia z pewnymi oczekiwaniami i cieszyłam się, że siostry wychodzą z takimi propozycjami do nich i ja też miałam pewne oczekiwania chciałam bardziej zbliżyć się do Boga znaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie pytania po prostu odpocząć, a te Skupienie wydawało się dla mnie znakomitą okazją do zatrzymania się na chwilę nad własnym życiem, spojrzeniem na pewne sprawy z dystansem, złapaniem oddechu w pędzie życia, wyrwaniem od natłoku zajęć i obowiązków naładowaniem akumulatorów, a przede wszystkim spotkania się z Chrystusem. Kiedy po serdecznym przyjęciu Nas przez Siostry nadszedł czas na poznawanie nowych ludzi. Ludzi, którzy przecież tak różni, potrafią się zjednoczyć w imię Chrystusa i znaleźć czas na poznawanie samych siebie. Na tym Skupieniu poznałam naprawdę wielu wspaniałych ludzi. Dzięki nim już od samego początku czułam atmosferę wzajemnego wsparcia. Dla mnie osobiście takim punktem kulminacyjnym tego Dnia Skupienia była Eucharystia i Adoracja to był taki czas " sam na sam " z Chrystusem. Czas przeznaczony na modlitwę pozwolił mi zatrzymać się rozejrzeć dookoła i zobaczyć otaczający mnie świat, na który tak naprawdę swoim zabieganiu nigdy nie mam czasu spojrzeć oraz na ludzi, którzy kiedyś mi bliscy teraz zostali gdzieś z tyłu. Każdy dzień tego Skupienia był dla mnie niesamowity czułam jak Pan Bóg podczas Adoracji Najświętszego Sakramentu delikatnie kruszył moje serce, przepełniał je swoją radością i miłością. Był to też dla mnie piękny czas spotkania z Żywym Bogiem, który okazywał swoją absolutną miłość i troskę zapewnienie, że zawsze jest przy mnie. Cieszę się, że mogłam wspólnie się modlić z tymi ludźmi. Ciekawym doświadczeniem były też dla mnie zajęcia grupowe, wspólne zabawy takie Boże szaleństwo Jan Maria Vianney pisał, aby być Świętym trzeba być szalonym! I tego szaleństwa tam nie zabrakło, ale i tak dla mnie najlepszy był wspólny poranny fitness, który stawiał mnie na nogi. Wyjazd na te Skupienie był dla mnie ogromnym przeżyciem. Pomimo tego, że Skupienie zakączyło się w sobotę wieczorem to mi się tak tam spodobało, że postanowiłam zostać tam, aż do poniedziałku. W niedziele rano wspólnie z moją koleżanką wybrałyśmy się do Specjalnego Ośrodka Wychowawczego w Wierzbicach, aby pomagać w opiece nad podopiecznymi. Cieszyłam się, że tam jadę ponieważ na co dzień studiuje Oligofrenopedagogikę , a od paru lat pracuję z dziećmi niepełnosprawnymi w ramach Wolontariatu i wiedziałam, że wyjazd tam będzie dla mnie bogatym doświadczeniem. I nie myliłam się to co tam zobaczyłam dotknęło mnie bardzo. Widok dzieci "żebrzących" wręcz w niektórych momentach o chwilę uwagi, akceptacji, zwykłej ludzkiej życzliwości. Tak nie wiele było trzeba, aby zobaczyć uśmiech na ich twarzach. Wystarczyła tylko odrobina Miłości. Trudno jest w takich momentach mówić o Bogu, o Bożej Miłości. Trudno jest mówić o czymkolwiek. Nie jest łatwo uśmiechać się widząc jaki los spotkał te dzieci.  Te dzieci pokazały mi, że trzeba umieć dziękować Bogu za to, co się ma. Że my dorośli uwielbiamy narzekać, mówić jak to jest nam źle, jakie straszne problemy mamy. Jak bardzo cierpimy i jak życie daje nam w kość. Gdy myślę o tych dzieciach to nie mam odwagi narzekać, nie mam odwagi powiedzieć, że jest ciężko, czy że jest źle .., bo te dzieci naprawdę mają ciężko w życiu to wszystko uczy mnie pokory i wdzięczności. I przede wszystkim tego jak bardzo nie potrafię docenić tego, co mam.  Często mam pretensje czy żal do Boga, że czegoś nie mam, albo, że Bóg mnie doświadcza, coś mi zabiera albo "karze" mi cierpieć. Natomiast nie spotkałam się z tym, aby te dzieci miały jakiś żal pretensje do Pana Boga dlaczego mnie to spotkało ? Dlaczego nie jestem taki jak inne dzieci? To była dla mnie naprawdę niezła lekcja POKORY .. Teraz już wiem jak dużo można nauczyć się od dzieci szczególnie tych najbardziej pokrzywdzonych. Podczas tego pobytu spotkało mnie jeszcze kilka innych miłych niespodzianek za które z całego serca Dziękuję Bogu i osobom, które się do tego przyczyniły. Czas tam był dla mnie bardzo Błogosławiony. Na pewno jeszcze tam wrócę! Żal było wyjeżdżać z Wierzbic, ale obowiązki wzywały. Kończąc Dziękuję Panie, za tych ludzi, za Twoje działanie, za Twoją obecność. Dziękuję!

Dzięki za Cierpliwość!
Karolina


Pokój i dobro :)

Na początku powiem krótko o sobie. Mam na imię Ala, studiuję teologię w Opolu i jestem zarazem na ostatnim roku studiów. Jeszcze parę miesięcy i obrona pracy magisterskiej. To tyle może o mnie Uśmiech. Siostry św.Józefa pojawiły się w moim życiu bardzo spontanicznie. Przez wiele lat byłam związana z siostrami szarytkami, do nich jeździłam głównie na rekolekcje zimowe (do Krakowa) i letnie (do Piwnicznej Zdrój). Dokładnie trzy lata temu Siostry Józefitki pojawiły się w moim życiu. Od obecnej S.M. Pauliny Sandurskiej otrzymałam propozycję wyjazdu do Sióstr św.Józefa. Pomyślałam : Dlaczego nie ? Chętnie poznam te Siostry i z miłą chęcią się wybiorę. Tak też uczyniłam . Siostra Wioletta bardzo ciepło mnie i inne dziewczęta powitała. Tak narodziła się nowa znajomość, która trwa do dziś. Kto wie, może już wówczas św.Józef sobie mnie upatrzył i dał impuls do dalszego jeżdżenia na dni skupienia Mrugnięcie ? Niestety, niekiedy nie jest mi dane być co miesiąc na skupieniach, wiadomo : studia i inne nieprzewidywalne sytuacje , jednakże kiedy mogę i mam taką możliwość przyjeżdżam. Czuję się na Prusa jak w domu, do którego z wielką chęcią i radością wracam. Po pewnym czasie okazało się, że józefitki stały się bardzo bliskie memu sercu. Kiedyś oczekując na pociąg do Brzegu, na peronie zauważyłam siostrę józefitkę. Niewiele myśląc podeszłam do niej i przywitałam się z nią . Mimo, że jej nie znałam to jednak bardzo miło z tą siostrą mi się rozmawiało. Rozmawiałyśmy dopóki nie wysiadłam w Brzegu. Po jakimś czasie dowiedziałam się, że owa siostra jest na placówce...w Opolu i razem z dwiema innymi siostrami pomaga ks.bp Andrzejowi Czai w Kurii.
Bogu dzięki za Zgromadzenie Sióstr św.Józefa !

Alusia

Home | Kontakt | Spojrzenie Miłości | A było to tak | Czas dla Boga | Słowo do Ciebie | Zostaw swój ślad | Świadectwa | Posłuchaj | Galeria | JRM | Linki
© Józefickie Duszpasterstwo Młodzieży i Powołań Prowincji Wrocławskiej p.w. Maryi Matki Kościoła