s. Michalina

Jak mnie ktoś w dzieciństwie pytał kim będę  jak dorosnę, to od razu mówiłam, że zakonnicą.......»»»

  Jak mnie ktoś w dzieciństwie pytał kim będę  jak dorosnę, to od razu mówiłam, że zakonnicą.  Nie wiedziałam chyba co to właściwie znaczy, bo nigdy żadnej siostry nie spotkałam, nie znałam. Wiedziałam tylko, że są inaczej ubrane niż wszyscy.  Jak już byłam starsza i widziałam czasem siostry zakonne, to fascynowały mnie, zachwycał mnie ich widok i zawsze wtedy sobie myślałam "jeny, jakie one muszą być szczęśliwe"- mimo ich zamknięcia, innego stylu życia.
W międzyczasie oczywiście myślałam o innych możliwościach życiowych-miałam być nauczycielką albo lekarzem. W liceum przeżywałam mocny "kryzys egzystencjalny"- jak ja to nazywam. Czas matury, decyzji, wyborów… miotanie się między tym,  co właściwie wybrać dla siebie. Tylko myśl o pójściu do klasztoru dawała mi pokój, myśl o życiu dla Jezusa. Potem zdarzenia i okoliczności same się ułożyły …Nawet Siostra Prowincjalna przyjechała i nie musiałam jechać ja aż do Wrocławia.
Zawsze byłam osobą biorącą czynny udział w życiu parafii, byłam w Kościele. Moja decyzja chyba nawet nie zdziwiła bardzo moich rodziców, choć nie do końca się na to zgadzali, chyba też mieli inne plany J. Jednak pomagali mi w caBej organizacji.
Poznałam Józefitki jako pierwsze siostry-tak osobiście (bo moją pierwszą miłością pozostaje Karmel i wzdycham ku niemu z sentymentem, więc chociaż  patronkę  mam karmelitańską J ). PocigaBa mnie rado[ sióstr i otwarto[ , takie ciepBo i dobro w ich domu. Nie szukaBam innego Zgromadzenia, ufajc, |e skoro  poznaBam Je, to to wystarczy. No i poszłam… i nie żałuję…Jestem oblubienicą Chrystusa! J
Życie zakonne dla mnie dziś-czym jest?
Darem, łaską-jak człowiek poznaje siebie z czasem, to widzi, jak niegodny jest takiego powołania.  Jest też tajemnicą –sam Bóg "prosi cię o rękę" -i zadaniem-codziennym wyborem, do którego wciąż trzeba mi dorastać.  Jest poszukiwaniem, niekończącą się przygodą z Tym, o Którym wiemy, że nas kocha. Jest poszukiwanym szczęściem.
 
Józeficki dom jest moim miejscem na świecie-tak to odczuwam. I cieszę się z tego!
To tak pokrótce, kilka słów…  Warto pójść za Jezusem, za głosem Miłości. Warto zaryzykować, bo do stracenia nie ma nic-można tylko zyskać!
s.Terezita CSSJ

s.Paulina

Mam na imię s. Paulina i od kilku lat wzrastam w Zgromadzeniu Sióstr św. Józefa.

Pierwszym gruntem, na który padło ziarno Jezusowego wołania, była przynależność do Stowarzyszenia Dzieci i Młodzieży Maryjnej (JMV) i towarzyszenie Sióstr Szarytek, którym wiele zawdzięczam.

Czasem intensywnego rozeznawania były dla mnie rekolekcje, skupienia, a także Spotkanie Młodych w Wołczynie. Rok przed maturą, pytanie o Boży plan, stało się jeszcze bardziej wyraźne. W czasie modlitwy wstawienniczej zadałam je Jezusowi i otrzymałam słowo: „Proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej”(Rz12,1.)

Dwa miesiące później, w czasie spowiedzi, kapłan zachęcił mnie do modlitwy Litanią do
św. Józefa i to właśnie wtedy rozpoczęła się niesamowita przygoda. Kilka dni później zadzwoniła do mnie przyjaciółka z wiadomością, że w czasie zjazdu Wspólnot „Wiara
i Światło” mam być animatorką grupy, której patronem będzie św. Józef. Pomyślałam - Bóg chce mi coś powiedzieć. Po powrocie ze spotkania otworzyłam brewiarz, aby się pomodlić jakimś tekstem, na który natrafię i padło na datę: 1 maja - św. Józefa Rzemieślnika. Szczerze się uśmiechnęłam i sprawdziłam w Internecie, czy są takie Siostry. Na spowiedzi usłyszałam: „Wiesz, są takie bardzo fajne Siostry św. Józefa. Nawiązałam kontakt z siostrą Violettą
i pojechałam na pierwsze spotkanie - 18 grudnia. Jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy przeczytałam Ewangelię z dnia - była o św. Józefie. Wracając do domu, wstąpiłam do dworcowej kaplicy, w której na klęczniku leżały obrazki z wizerunkiem św. Zygmunta Gorazdowskiego - to była kropka na „i”.

Chwała Panu za to, że znając moją kondycję, ofiarował mi tę cudowną przygodę ze św. Józefem.

s. Teresilla

To było 42 lata temu, kiedy wstąpiłam do klasztoru Sióstr św. Józefa.....»»»

Moje powołanie…..

To było 42 lata temu, kiedy wstąpiłam do klasztoru Sióstr św. Józefa. Ale myśl o powołaniu była zdecydowanie wcześniejsza - chyba w drugiej klasie szkoły podstawowej spontanicznie powiedziałam, że zostanę siostrą zakonną. Czy byłam świadoma, co mówię? Nie wiem, chyba nie, ale ten obraz zapisał się w mojej pamięci. To prawda, że siostry podobały mi się, lubiłam przebywać z nimi w parafii, pomagałam im, „kręciłam się” przy nich. Ale na stwierdzenie mojej mamy: „ty chyba pójdziesz do klasztoru”, zawsze rodził się we mnie bunt. Zbliżała się matura i trzeba było podjąć decyzję, co dalej? To było bardzo trudne. Chciałam, a może lepiej, wiedziałam sercem, że mam iść do klasztoru, że otrzymałam łaskę powołania. Ale tak bardzo bałam się… Nie wiedziałam, jak to powiedzieć rodzicom, którzy chcieli mieć zięcia i wnuki. Bałam się reakcji rodziny, rodzeństwa, znajomych…A przede wszystkim, wciąż rodzące się wątpliwości: „czy to nie jest mój wymysł”, „czy dam radę”; „czy odnajdę się w środowisku zakonnym”,itd.,itd.

A Pan dał łaskę!!! On zawsze przychodzi z pomocą! Powiedziałam „idę” i chciałam, aby to dokonało się jak najszybciej, bym już dłużej nad tym nie myślała. Po przekroczeniu progu klasztoru w Kluczborku, wstąpił w moje serce wielki pokój, który trwał przez cały rok postulatu. Nowicjat był czasem niełatwym. Przyszły kryzysy wiary, powołania, ale Jezus nie zostawia nas nigdy samych! I mnie też nie zostawił. Postawił na mojej drodze wspaniałą Siostrę Mistrzynią, która z cierpliwością i dobrocią pomagała mi pokonywać pokusy. Wiedziałam zawsze jedno: Chcę być siostrą zakonną. Pan dał mi powołanie.

I tak jest do dzisiaj. Jestem wdzięczna Bogu za ten wielki Dar, modlę się każdego dnia o wytrwanie w tej łasce aż do śmierci. Jestem świadoma, że noszę tę łaskę w „glinianym naczyniu”, który trzeba mi bardzo chronić.

Czy życie zakonne jest łatwe??? Jest piękne, gdy troszczę się o stałą, osobową więź z Jezusem, gdy zabiegam o otwarte serce dla Niego, gdy pełnię Jego Wolę. Nawet, gdy patrząc po ludzku, jest bardzo trudna. Z Jezusem dam radę!!!

 
Home | Kontakt | Spojrzenie Miłości | A było to tak | Czas dla Boga | Słowo do Ciebie | Zostaw swój ślad | Świadectwa | Posłuchaj | Galeria | JRM | Linki
© Józefickie Duszpasterstwo Młodzieży i Powołań Prowincji Wrocławskiej p.w. Maryi Matki Kościoła