s. Teresilla

To było 42 lata temu, kiedy wstąpiłam do klasztoru Sióstr św. Józefa.....»»»

Moje powołanie…..

To było 42 lata temu, kiedy wstąpiłam do klasztoru Sióstr św. Józefa. Ale myśl o powołaniu była zdecydowanie wcześniejsza - chyba w drugiej klasie szkoły podstawowej spontanicznie powiedziałam, że zostanę siostrą zakonną. Czy byłam świadoma, co mówię? Nie wiem, chyba nie, ale ten obraz zapisał się w mojej pamięci. To prawda, że siostry podobały mi się, lubiłam przebywać z nimi w parafii, pomagałam im, „kręciłam się” przy nich. Ale na stwierdzenie mojej mamy: „ty chyba pójdziesz do klasztoru”, zawsze rodził się we mnie bunt. Zbliżała się matura i trzeba było podjąć decyzję, co dalej? To było bardzo trudne. Chciałam, a może lepiej, wiedziałam sercem, że mam iść do klasztoru, że otrzymałam łaskę powołania. Ale tak bardzo bałam się… Nie wiedziałam, jak to powiedzieć rodzicom, którzy chcieli mieć zięcia i wnuki. Bałam się reakcji rodziny, rodzeństwa, znajomych…A przede wszystkim, wciąż rodzące się wątpliwości: „czy to nie jest mój wymysł”, „czy dam radę”; „czy odnajdę się w środowisku zakonnym”,itd.,itd.

A Pan dał łaskę!!! On zawsze przychodzi z pomocą! Powiedziałam „idę” i chciałam, aby to dokonało się jak najszybciej, bym już dłużej nad tym nie myślała. Po przekroczeniu progu klasztoru w Kluczborku, wstąpił w moje serce wielki pokój, który trwał przez cały rok postulatu. Nowicjat był czasem niełatwym. Przyszły kryzysy wiary, powołania, ale Jezus nie zostawia nas nigdy samych! I mnie też nie zostawił. Postawił na mojej drodze wspaniałą Siostrę Mistrzynią, która z cierpliwością i dobrocią pomagała mi pokonywać pokusy. Wiedziałam zawsze jedno: Chcę być siostrą zakonną. Pan dał mi powołanie.

I tak jest do dzisiaj. Jestem wdzięczna Bogu za ten wielki Dar, modlę się każdego dnia o wytrwanie w tej łasce aż do śmierci. Jestem świadoma, że noszę tę łaskę w „glinianym naczyniu”, który trzeba mi bardzo chronić.

Czy życie zakonne jest łatwe??? Jest piękne, gdy troszczę się o stałą, osobową więź z Jezusem, gdy zabiegam o otwarte serce dla Niego, gdy pełnię Jego Wolę. Nawet, gdy patrząc po ludzku, jest bardzo trudna. Z Jezusem dam radę!!!


s. Terezita

Jak mnie ktoś w dzieciństwie pytał kim będę  jak dorosnę, to od razu mówiłam, że zakonnicą.......»»»

  Jak mnie ktoś w dzieciństwie pytał kim będę  jak dorosnę, to od razu mówiłam, że zakonnicą.  Nie wiedziałam chyba co to właściwie znaczy, bo nigdy żadnej siostry nie spotkałam, nie znałam. Wiedziałam tylko, że są inaczej ubrane niż wszyscy.  Jak już byłam starsza i widziałam czasem siostry zakonne, to fascynowały mnie, zachwycał mnie ich widok i zawsze wtedy sobie myślałam "jeny, jakie one muszą być szczęśliwe"- mimo ich zamknięcia, innego stylu życia.
W międzyczasie oczywiście myślałam o innych możliwościach życiowych-miałam być nauczycielką albo lekarzem. W liceum przeżywałam mocny "kryzys egzystencjalny"- jak ja to nazywam. Czas matury, decyzji, wyborów… miotanie się między tym,  co właściwie wybrać dla siebie. Tylko myśl o pójściu do klasztoru dawała mi pokój, myśl o życiu dla Jezusa. Potem zdarzenia i okoliczności same się ułożyły …Nawet Siostra Prowincjalna przyjechała i nie musiałam jechać ja aż do Wrocławia.
Zawsze byłam osobą biorącą czynny udział w życiu parafii, byłam w Kościele. Moja decyzja chyba nawet nie zdziwiła bardzo moich rodziców, choć nie do końca się na to zgadzali, chyba też mieli inne plany J. Jednak pomagali mi w caBej organizacji.
Poznałam Józefitki jako pierwsze siostry-tak osobiście (bo moją pierwszą miłością pozostaje Karmel i wzdycham ku niemu z sentymentem, więc chociaż  patronkę  mam karmelitańską J ). PocigaBa mnie rado[ sióstr i otwarto[ , takie ciepBo i dobro w ich domu. Nie szukaBam innego Zgromadzenia, ufajc, |e skoro  poznaBam Je, to to wystarczy. No i poszłam… i nie żałuję…Jestem oblubienicą Chrystusa! J
Życie zakonne dla mnie dziś-czym jest?
Darem, łaską-jak człowiek poznaje siebie z czasem, to widzi, jak niegodny jest takiego powołania.  Jest też tajemnicą –sam Bóg "prosi cię o rękę" -i zadaniem-codziennym wyborem, do którego wciąż trzeba mi dorastać.  Jest poszukiwaniem, niekończącą się przygodą z Tym, o Którym wiemy, że nas kocha. Jest poszukiwanym szczęściem.
 
Józeficki dom jest moim miejscem na świecie-tak to odczuwam. I cieszę się z tego!
To tak pokrótce, kilka słów…  Warto pójść za Jezusem, za głosem Miłości. Warto zaryzykować, bo do stracenia nie ma nic-można tylko zyskać!
s.Terezita CSSJ

s. Emmanuela

Myśl o życiu zakonnym przyszła do mnie niespodziewanie i bardzo intensywnie.......»»»

Miałam wtedy już 22 lata i wiele trudnych doświadczeń życiowych na swoim koncie. Przez wcześniejsze lata czułam jak Jezus mnie uzdrawia, obmywa Swoją łaską, uzdalnia do życia na nowo, jakby mnie przygotowywał do czego wyjątkowego. Chociaż znałam Siostry Józefitki od podstawówki to nigdy nie pomyślałam, że to właśnie one staną się wspólnotą, w której zapragnę spędzić resztę życia. Przecież miałam być żoną i matką wielodzietnej rodziny.

Kiedy jako wolontariuszka zaczęłam jeździć do Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego dla dzieci w Wierzbicach, pokochałam to miejsce i wiedziałam, że właśnie z takimi dziećmi chciałabym w przyszłości pracować. A siostry, które się nimi opiekowały miały w sobie tyle dobra, radości, miłości, pokoju… że zaczęłam myśleć, jak to się dzieje, że zostaje się taką siostrą zakonną. Myślałam, czytałam, pytałam i się mocno zastanawiałam czy to serio jest dla mnie.Bałam się, że nie jestem godna takiego wybrania, że sobie nie poradzę. Martwiłam się też, co na to moi rodzice, kto się nimi zajmie, bo przecież jestem jedynaczką. Jeździłam na dni skupienia i rekolekcje do sióstr, bardzo zbliżyłam się do Boga, poznałam wielu wspaniałych ludzi. Bliska stała mi się też postać Założyciela Zgromadzenia, św. ks. Zygmunta Gorazdowskiego, którego relikwie i figura znajdują się w mojej parafii, a jego życie i misja mocno mnie urzekły – jakby były moje. Myśl o zakonie nie dawała mi więc spokoju, chociaż czasami się wydawało, że cały świat jest przeciwko. I tak ta moja walka wewnętrzna o danie odpowiedzi Jezusowi trwała 4 lata. Jadąc do postulatu 8 września 2013 roku nie byłam na 100% pewna, czy to moja droga, ale czułam, że jak nie spróbuję to zwariuję. Jednak od pierwszych chwil, kiedy przekroczyłam próg domu w Krakowie, wiedziałam, że już nigdy nie chcę stąd odejść. To było to szczęście, którego bezskutecznie szukałam tyle czasu. Ufam jednak, że wszystko na świecie ma swoją porę i to był mój moment, aby zacząć prawdziwie żyć w miejscu, w którym chce mieć mnie Bóg. On się o wszystko zatroszczył, dodał sił i chociaż bywa też trudno, to doświadczam Jego obecności i prowadzenia. I mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwą Józefitką. Niech On będzie uwielbiony za dar mojego powołania!

s Emmanuela


s. Nadia

Kiedyś słyszałam takie zdanie, że powołanie jest to słodka tajemnica.......»»»

Kiedyś słyszałam takie zdanie, że powołanie jest to słodka tajemnica, którą Bóg mówi tym, których chce mieć przy Sobie. Moje rozeznawanie powołani rozpoczęło się bardzo wcześnie, ponieważ miałam wówczas niecałe 6 lat. Byłam wraz z Rodzicami na ślubach wieczystych Siostry Elżbietanki – kuzynka mego Taty. W moim maleńkim jeszcze serduszku odczułam Boże zaproszenie do pozostania siostrą zakonną. To był mój sekret. Nikomu o tym nie mówiłam, ale wiedziałam, że chcę żyć dla Jezusa. Zupełnie nic nie wiedziałam
o życiu zakonnym, ale Bóg już wtedy wysyłał do mego małego serca swoje miłosne strzały. W klasie ósmej przed Sakramentem Bierzmowania wstąpiłam do Straży Honorowej Najświętszego Serca Pana Jezusa. Grupa ta w naszej Parafii była odpowiedzialna m.in. za przygotowywanie i prowadzenie w I czwartki miesiąca modlitwy w intencji powołanych
i o nowe powołania. Dziś znajomi mówią, że wymodliłam sobie powołanie. W międzyczasie miałam myśli, że może moim powołaniem jest życie małżeńskie? Jednak w głębi serca była ciągle ta myśl, że nie, że moim powołaniem jest jednak życie zakonne. Ale jakie zgromadzenie? Gdy byłam szkole średniej, to koleżanka powiedziała, że są rekolekcje u sióstr Józefitek w Częstochowie. Po raz pierwszy pojechała wtedy na rekolekcje zakonne i jak tylko przekroczyłam próg tego domu wiedziałam, że to jest to Zgromadzanie. Od dziecka marzyłam o pracy w przedszkolu albo o pozostaniu kwiaciarką. Wszyscy bliscy wiedzieli, że po szkole średniej idę na studia pedagogiczne, jednak ja już wiedziałam, że nie pójdę. Po maturze oznajmiłam, że idę do klasztoru i we wrześniu rozpoczęłam formację w Postulacie
w Zgromadzeniu Sióstr Świętego Józefa w Krakowie. Dziś mija już ponad 20 lat odkąd jestem w klasztorze i Pan Bóg dając marzenia te dziecięce, daje również sposoby na ich realizacje, ponieważ pracuję w przedszkolu, a przez wiele lat układałam również kwiaty
w kościele czy naszych zakonnych kaplicach. Przyjaźń z Jezusem jest sekretem mego serca
i siłą dnia codziennego.

A może i Ciebie zaprasza Bóg na te drogę przyjaźni z Nim w powołaniu zakonnym?

s. Nadia


s. Zygmunta

Moje pragnienie relacji z Jezusem było zawsze żywe........»»»

Moje pragnienie relacji z Jezusem było zawsze żywe. Nie myślałam o życiu poświęconym Bogu. Śpiewałam w zespole muzycznym przy parafii, znałam Siostry z pielgrzymek, jednak nigdy nie pomyślałam o takiej formie życia. Studiowałam na Akademii Muzycznej.
Tam spotkałam się z różnorodnością religijną. Miałam w sobie głębokie przekonanie co do swojej wiary, trwania przy Chrystusie. W trakcie studiów posługiwałam w Kościele jako organistka. Pewnego dnia przyjechała do parafii pewna siostra Józefitka mówiąc o św. Zygmuncie Gorazdowskim, który całe życie poświęcił dla dobra bliźnich.
Wtedy przyszła pierwsza myśl i pragnienie, by zostać siostrą. Studiowałam jednak dalej, marząc o życiu naukowym i artystycznym. Gdy obroniłam pracę postanowiłam podziękować Bogu przez wstawiennictwo Maryi Jasnogórskiej. Przy tej okazji pierwszy raz odwiedziłam siostry i zobaczyłam ich posługę w Specjalnym Ośrodku Wychowawczym. Była to Wigilia uroczystości św. Zygmunta Gorazdowskiego, założyciela Zgromadzenia. To był dla mnie szczególny dar i znak. Od tej pory jeszcze wiele się zmagałam i opierałam, ale to wydarzenie pozostało we mnie żywe.
Chciałam poświęcić życie na wzór św. Zygmunta i w Zgromadzeniu obrałam Jego imię.

s. Zygmunta

Home | Kontakt | Spojrzenie Miłości | A było to tak | Czas dla Boga | Słowo do Ciebie | Zostaw swój ślad | Świadectwa | Posłuchaj | Galeria | JRM | Linki
© Józefickie Duszpasterstwo Młodzieży i Powołań Prowincji Wrocławskiej p.w. Maryi Matki Kościoła