Wiadomości Kościelne R. VI. Nr 11, z dnia 25.V.1878r.
Ze Lwowa (O uroczystym obchodzie pierwszej komunii św.)
Nasz naród wyrósł na trdycyach katolickich, wypielęgnowany na łonie Kościoła. W historyi jego odbija się wyraźniej niż u innych narodów Europy ten jego charakter. Już samo położenie kraju czyniło go przedmurzem chrześcijaństwa. Całe życie publiczne i prywatne ojców naszych bywało więc nacechowane gorącem przywiązaniem do wiary katolickiej. Zdawałoby się więc, że jeżeli gdzie, to u nas powinno być we wszystkich warstwach ludności silne poczucie katolickiej wspólności, żywej wiary, stałych zasad. Tymczasem uczy nas doświadczenie zupełnie czegoś innego.
Lud wiejski jest wprawdzie wiernym, ale Jego wiara jest jeszcze po większej części nieoświecona. Szlachta przechowała gdzie niegdzie tradycye katolickie, a z niemi i narodowe. Najwięcej do ludu zbliżona, podzielając z nim dzisiaj dolę i niedolę, zachowała ona również jak i lud najwięcej charakteru narodowego. Ale i między nią dało się wielu obałamucić ideom niby postępowym, przemycanym z Zachodu przez czasopisma i powieści, i stali się obojętnymi w wierze, a blichtr liberalnych zasad zaślepił ich do reszty. Największe spustoszenie jednak pod względem religijnym daje się spostrzegać w klassie tzw. intelligencyi, zamieszkującej miasta i miasteczka, szczególnie między mężczyznami. Ludzie ci niby przyznają się do wiary swych ojców, osobliwie wtedy, gdy w ten sposób można zamanifestować wobec świata swe dążności polityczne, a więc o tyle przyznają się do Kościoła o ile im tego potrzeba do celów politycznych, życia atoli katolickiego nie prowadzą wcale. Weźmy tylko zamożniejsze mieszczaństwo, klassę urzędników, adwokatów, lekarzy itp. ludzie ci z małemi wyjątkami nie wypełniają praktyk religii katolickiej. Jintelligent taki, gdy się spowiadał jako student, nie spowiada się zwykle aż przy ślubie, a potem chyba aż przed śmiercią, jeżeli mu ta wszechwładna pani zostawi tyle czasu. Za wielką zasługę poczytuje on sobie już to, że pozwala zonie swej i dzieciom pójść do spowiedzi i komunii, byleby broń Boże które z nich nie chciało znów naprzykrzać się zbytnio P. Bogu przez częste komunikowanie, bo wtedy gotów ojciec niedowiarek odwołać swe pozwolenie. Niedowiarstwo podobne panuje wprawdzie i na Zachodzie w klassie miejskiej, ale tam starano się od dawna podnieść tę klassę przez staranne kształcenie młodego pokolenia; tam więc obok wielu niedowiarków znajdziesz między ludźmi świeckimi wielu ludzi głęboko religijnych, którzy znają wiarę doskonale, nie wstydzą się wyznawać ją i walczyć w jej obronie, którzy wypełniają praktyki religijne. Ludzie ci zajmują często wysokie stanowiska w społeczeństwie i wywierają przez swój przykład wielki wpływ na naród. Takich ludzi u nas nie ma prawie. Naród nasz jest dotąd jakby tylko instynktowo katolickim; lud wiejski i szlachta nie są świadomi ani zasad ani celów społeczeństwa ludzkiego, a klassa średnia miejska udaje raczej katolickie przekonania, i trzyma się o tyle tylko wiary i Kościoła, o ile ten broni nas od zagłady, lub głos za nami podnosi. Położenie Francyi po rewolucyi i za cesarstwa było w tej mierze nieporównanie gorsze, aniżeli nasze obecne, a przecież Francya wydobyła się z niego, dzięki gorliwemu krzątaniu się duchowieństwa około wychowania młodego pokolenia. Tysiące szkół braci chrześcijańskiej nauki powstało w jej obszarze, w szkołach tych karmiono młodzież zdrowym pokarmem katolickiej nauki, bez przymieszki liberalnych plew, jak to się obecnie u nas dzieje. Duchowieństwo świeckie dopomagało ze swej strony tym szlachetnym usiłowaniom przez gorliwe katechizowanie po kościołach, przez zaprowadzanie nowych praktyk kościelnych, jak to: nabożeństwa majowego, do N. Serca Jezusowego i Serca Matki Bożej, żywego różańca. Ale ze wszystkich tych praktyk, od niedawna tam wprowadzanych, najwięcej może przyczynił się do rozbudzenia życia religijnego i do utwierdzenia młodzieży w powziętych za młodu postanowieniach uroczysty obchód pierwszej komunii św. Przeszłego roku czytaliśmy w "Wiadomościach" piękny opis tego obrzędu, jak się obecnie zwykle obchodzi we Francyi, a pragnęlibyśmy pewno wszyscy, aby ten piękny zwyczaj rozpowszechnił się i u nas jak najprędzej. Cóż, kiedy niestety nie wszystko idzie tak prędko, jakbyśmy sobie tego życzyli. Złe doktryny przybywają nam z stamtąd szybko i szerzą się łatwo, bo im sprzyja grzeszna natura nasza: dobre musi zaś przełamywać przeszkody, musi walczyć albo z obojętnością i wrodzoną człowiekowi gnuśnością, albo nawet, co gorzej, z uprzedzeniem lub otwartą niechęcią.
Jednak co do uroczystego obchodu pierwszej komunii zdaje mi się, że myśl ta znalazła u nas licznych zwolenników pomiędzy duchowieństwem. Mogę to wnosić z licznych obrazków, które w przeszłym roku na pamiątkę pierwszej komunii wydałem. Pomimo spóźnionej pory rozeszło się ich po Galicyi przeszło 3000. I w tym roku sprowadziłem znów 5000 sztuk, aby tym przew. pasterzom i katechetom podać do rąk stosowną dla młodzieży pamiątkę, która przyczyni się do zapamiętania tak ważnej w życiu chwili, i będzie jej pobudka do odnawiania tych zbawiennych postanowień, jakie powzięła w tym dniu uroczystym. Aby obrazek ten odpowiadał celowi, sprowadziłem najpiękniejszy ze wszystkich wzorów ze sławnej fabryki braci Benzigerów w Einsiedeln, wydrukowałem też na kartonach stosowną modlitwę wraz z postanowieniami, jakie dziecię w tym dniu uczynić sobie powinno, a które prześwietny konsystorz aprobował. Rozsyłam obstalunki własnym kosztem, aby jak najwięcej ułatwić odbiór takowych, wreszcie postawiłem cenę tak niską, aby tylko pokryła koszta obrazków, kartonów, druku, introligatora i opłaty pocztowej, a nawet wliczam na korzyść publiczności rabat, jaki od fabrykanta otrzymałem. Cały nakład będzie mnie kosztował z opłatami pocztowemi blizko 300 złr., co na jedną sztukę wypada po 6 ct., jeżeli się wszystko rozprzeda. Kto bierze przynajmniej 100 egz. Naraz, otrzymuje 10 egz. Rabatu. Mam jednak w Bogu nadzieję, że obrazki te nie będą butwieć w szafie, bo istotnie szkoda by ich była wielka. ( ).
Ks. Z. Gorazdowski, admin. parafii N.P. Maryi Śnieżnej we Lwowie.